Z Jawora na Kilimandżaro

0
1191

Nasz rozmówca, jaworzanin pan Przemysław Płaskociński, ma pracę absorbującą, ale tzw. biurową. Ma lat 51, mgr inż. pasjonat prowadzenia zespołów sprzedażowych, certyfikowany Coach ICC, Trener Biznesu, a od niedawna Certyfikowany Menadżer Zarządzania Projektami. Ma rodzinę, żonę, córkę Katarzynę i ukochaną wnuczkę Laurę. Wśród różnorodnych zainteresowań na pierwszy plan wysuwają się: góry, podróże rodzinne, wyprawy górskie. O innych nie czas teraz wspominać.

– Dlaczego Kilimandżaro? Na Rysy byłoby bliżej, a na Śnieżkę to już zupełnie blisko. Spośród jaworzan jest Pan zapewne jednym z nielicznych, a może jedynym, który ma taką wycieczkę na koncie. Natomiast pewnie wielu o tym marzy.
P.P.: Kilimandżaro to konsekwencja planów i stawianych sobie celów. A tak naprawdę to KILI (nazwa własna) miała być zdobyta w drugiej kolejności. Pierwszy cel był postawiony na ELBRUS 5642 m n.p.m. Niestety Rosja zamknęła dostęp z racji COVID-19. Wszystko ma też swój początek – w moim przypadku progresywnie podchodzę do zdobywania gór. Mam wielki respekt do nich i wszelkie działania z nimi związane są poprzedzone przygotowaniami. Każdy z nas, kto marzy o górach wysokich, musi, celowo zaznaczam “musi”, w pierwszej kolejności zacząć od wszelkiego rodzaju kursów przygotowawczych i treningów kondycyjnych. Pewnie każdy z Was zapyta, gdzie znaleźć takie firmy. Odpowiedź jest prosta, wystarczy wejść na stronę PZA (POLSKI ZWIĄZEK ALPINIZMU) i znaleźć aktywnych, akredytowanych instruktorów. Oni w 99% są szkoleniowcami w różnych agencjach wyprawowych. Kolejnym etapem jest ustawienie sobie celu, zaczynając nawet od Śnieżki poprzez Babią Górę czy Rysy. Systematycznie podnosić poprzeczkę. Jeśli miałbym coś zasugerować, to pierwszy taki cel dla każdego zaczynającego – to zdobycie KORONY GÓR POLSKI. To jest oczywiście duże uproszczenie, ale na tyle łatwe, że można marzyć o górach wysokich. Jeśli chodzi o Kilimandżaro, to od razu zaznaczam, ta góra jest łatwa technicznie, wystarczy posiadać odpowiednią kondycję. Nie potrzeba ekwipunku górskiego, wystarczy odpowiedni ubiór. Natomiast jest to góra zdradliwa, bardzo niebezpieczna ze względu na pokonywane przewyższeń. I program aklimatyzacyjny odgrywa tu kluczową rolę. Dużo pijemy, dobrze nawadniamy organizm i wchodzimy bardzo powoli. Dlatego nasi lokalni liderzy przed rozpoczęciem wyprawy uczą nas nowego słowa w języku swahili ”pole, pole” , co znaczy „powoli, powoli”…

Więcej w kolejnym wydaniu Nowej Gazety Jaworskiej