Narutowicza pod lupą radnego i mieszkańców

1
1858

Mieszkańcy ul. Narutowicza skarżą się, że po remoncie napotykają na utrudnienia, bo nie można postawić auta na chodniku przed domem i trudno wjechać na posesję. Poza tym jest mało miejsca dla pieszych, za to dużo terenu zielonego (chodnik dla pieszych 1,80 cm, teren zielony od chodnika do krawężnika 2m), który jest systematycznie rozjeżdżany. Dowodem na to są zdjęcia, które zrobił radny Kobes i dołączył do interpelacji zgłoszonej w grudniu 2017 r. Radny interpelował o utwardzenie pasa gruntu między krawężnikiem a chodnikiem. Obecnie już po remoncie teren jest rozjeżdżany samochodami,a w koleinach zalega woda. Andrzej Kobes Otrzymał odpowiedź z Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Czytamy w niej, że remont ulicy jest niemal zakończony. Przypomniano, że w ramach remontu ulicy Narutowicza nie przewidziano miejsc parkingowych ani tym bardziej utwardzenia gruntu pomiędzy krawężnikiem i chodnikiem (teren zielony). Poinformowano także, że dokumentacja projektowa była uzgadniana z Urzędem Miejskim w Jaworze i nie był takich wniosków ze strony władz miasta.
Zapytałam zatem Jana Gawrońskiego szefa Obywatelskiego Ruchu Reanimacja, który przez lata walczył o remont ul. Narutowicza i wyprowadzenie z niej ruchu ciężkich samochodów, dlaczego członkowie RO nie interweniowali w trakcie remontu o drobne zmiany w projekcie ku zadowoleniu i wygodzie mieszkańców. Okazuje się, że zabrakło konsultacji władz miejskich z mieszkańcami i współpracy w tym zakresie. Decyzję podjęto w Ratuszu i formalnie rzecz ujmując nie można mieć pretensji do wykonawców, bo wszystko zrobiono zgodnie z projektem. -Żale należy kierować do samorządowców, którzy zaniechali podstawowej sprawy – rozmowy z mieszkańcami, z nami -członkami Reanimacji-przedstawicielami mieszkańców, którzy żywo interesowali się remontem ulicy-tak skomentował podjętą decyzję Jan Gawroński.
Przed II wojną ulica Narutowicza w Jaworze była najpiękniejszą na przedmieściach miasta od strony północnej. Był to piękna aleja lipowa,z wybrukowaną jezdnią, skanalizowana i z doprowadzoną siecią gazową. Na rogach ulicy stały gazowe latarnie. Samochody jeździły rzadko, najczęściej nocą radzieckie wojskowe ciężarówki na pobliski poligon. Tak widzą ją najstarsi żyjący mieszkańcy oraz ci,urodzeni po wojnie, którzy wychowali się na niej. Zainteresowani mieszkańcy pamiętają batalię o jej remont i wyprowadzenie z niej ruchu samochodów ciężarowych, które skutecznie niszczyły i niszczą nawierzchnię jezdni. W tym celu powstał Ruch Obywatelski “Reanimacja”,na czele którego stoi mieszkaniec ul. Narutowicza Jan Gawroński. Walka o nowy image ulicy toczyła się kilka lat. Były protesty, blokowanie przejść. Wreszcie wywalczono remont. Tutaj niemałą zasługę ma RO Reanimacja, którego członkowie naciskali władze samorządowe, powiatowe, interweniowali także u premiera, ministra infrastruktury i poseł Elżbiety Witek. Na ich wniosek dokonano kontroli obiektu budowlanego pn. Ulica Narutowicza przez Wojewódzkiego Inspektora Nadzoru Budowlanego. Nie omieszkali odwiedzić delegacją dyrekcji GDDKiA we Wrocławiu z interwencją po zatrzymaniu robót w ubiegłym roku przy markecie Intermarche. Decyzją Wojewódzkiego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego nakazano GDDKiA usunięcie usterek do października 2017 roku i zakończenie remontu. Można powiedzieć, że mieszkańcy powinni być zadowoleni. I są, ale brak konsultacji w, zdawałoby się, prozaicznych sprawach, jak wygoda pieszych i estetyka terenu, stała się przysłowiową łyżką dziegciu w beczce miodu. Ci, którzy pamiętają ulicę przed remontem mówią, że jest to wykorzystanie starego planu zagospodarowania chodników i powtórzenie poprzednich błędów. Znając konsekwentność działania zainteresowanego radnego Kobesa,będzie starał się o wprowadzenie zmian przez zarządcę, ale niekoniecznie musi to być GDDKiA. Trzeba pamiętać, że to nie jest aleja lipowa na przedmieściach, tylko bardzo ruchliwy ciąg drogi krajowej. Obecnie mieszkańcy mają samochody, często więcej niż jeden w rodzinie. To wszystko powoduje konieczność dostosowania się do wymogów obecnych czasów.

1 KOMENTARZ

  1. Pan Gawroński ma rację, oczywiście. Niestety, tylko w połowie. Jego Ruch nie powinien czekać aż się burmistrz zgłosi do niego na konsultacje w sprawie chodników. Widząc remont drogi (o który tak walczyli) powinni na bieżąco monitorować sytuację i informować o swoich spostrzeżeniach samorząd miejski. Nie wolno zwalać winy na burmistrza, jeśli samemu siedziało się cicho. Z drugiej jednak strony nie zaszkodziłoby, gdyby w przypadku remontów ulic władze miejskie były bardziej dostępne dla mieszkańców.

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.