W jaworskim proteście kobiet wzięło udział kilkadziesiąt osób. Na ulice wyszły nie tylko panie, aby zaprotestować przeciwko ograniczaniu praw. Do manifestacji przyłączali się także panowie – jedni przyszli specjalnie, inni spontanicznie włączyli się w akcję.W tym roku panie upomniały się o swoje prawa w dniu ich święta. Protest odbył się w Rynku wieczorem, od godz. 17. Został odczytany manifest, dwie panie zdecydowały się na zabranie głosu, w ciszy uczestnicy przeszli w proteście wokół rynku. Po zakończeniu uczestnicy niechętnie rozeszli się do domów. Już bez mikrofonów i obecności lokalnych mediów panie odważniej podjęły dyskusję i zadeklarowały, że za rok – jeśli będzie taka potrzeba wyjdą – również na ulicę. – Upominamy się o równość w pracy, utrzymanie standardów opieki okołoporodowej, dostęp do bezpłatnej antykoncepcji i badań prenatalnych, oraz o wdrożenie konwencji antyprzemocowej – powiedziała nam Joanna Mańkowska, jedna z organizatorek strajku. – Dziękujemy uczestnikom za liczne przybycie. Panie zamiast świętowania wybrały protest. Zdecydowałyśmy, że same zawalczymy o naszą wolność – dodała Renata Krawczyk, inicjatorka strajku. W Jaworze manifestacja miała dodatkowy wymiar. To miasto chleba, pokoju ale też rodzinna miejscowość szefowej gabinetu politycznego obecnego rządu.